O wyznaczających codzienny rytm życia kartkach m.in. na mięso, cukier, alkohol i papierosy, o pustych hakach w sklepach mięsnych i towarzyszu Gomółce, który nasłuchując Radia Wolna Europa wkurzał się, że jest zagłuszane, choć to przecież on nakazał to robić. O tym wszystkim mówił podczas spotkania w Kępińskim Ośrodku Kultury znany ze szklanego ekranu felietonista i satyryk Michał Ogórek.
Kępno: Z Ogórkiem o absurdach PRL-u
Spotkanie przerodziło się w sentymentalną dyskusję, do której obok Michała Ogórka i Grzegorza Leksa włączyli się zaproszeni do KOK mieszkańcy. Mówiono więc o kubańskich pomarańczach, które płynęły do Polski statkiem i tuż przed świętami Bożego Narodzenia trafiały do naszych sklepów, i o będącym szczytem marzeń ,,maluchu’’ (niektórzy mówili na niego ,,zapalniczka’’), w którym mieściła się cała polska rodzina.
- Te absurdy PRL-u mieliśmy już wtedy takie oswojone – wyznał Ogórek. -Każdy nas już wiedział w czym żyje i było łatwiej o dystans do tego, bo po prostu to było nasze, takie własne. Po 1989 r. zaczęło się coś takiego, że wszystko zaczęło być nagle nowe, obce i np. nie mieliśmy jeszcze takiego wyczucia. Proszę zauważyć, że na początku lat 90-tych śmiechu było mniej, bo ludzie byli bardziej wystraszeni tym wszystkim, co się działo. Teraz mam wrażenie, że kiedy już wszystko znowu tak jakby opanowaliśmy i to już jest nasze, w tej chwili następuje kolejna rewolucja, wszystko się przewraca i znowu nie bardzo wiemy, na czym stoimy.
Zdaniem satyryka, dziś polską specjalnością stała się zabawa absurdami. - Mamy nawet poczucie pewnej dumy z tego, że to są właśnie nasze, polskie absurdy i my pośród nich żyjemy – podsumował. WAT
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj