O Kępniakach i Kympniokach - promocja książki Mirosława Łapy ,,Moje Kępno’’
- Nic nie dzieje się bez przyczyny – wyznał Mirosław Łapa, tłumacząc, dlaczego właśnie kępiński ,,Gramophone’’ stał się miejscem promocji jego książki. Miejsce, gdzie można porozmawiać ,,o czasach, które odeszły, o ludziach i miejscach, których już nie ma’’. - Nie ma kultowej kawiarni ,,Nowy Świat'', nie ma restauracji ,,Centralnej'', nie ma restauracji ,,Pod Łabędziem''… Nie ma wielu innych lokali, które mówiły o klimacie tego miasta, które były jego wizytówką. W pewnym momencie pomyślałem sobie, że przecież ja w tej książce piszę również o przedwojennej drukarni, gdzie mieści się obecnie restauracja ,,Gramophone'' - tłumaczył.
TO KSIĄŻKA OSOBISTA
,,Moje Kępno’’ to książka bardzo osobista, sam autor wyróżnia w niej kilka okresów: ,,To moje dzieciństwo’’, ,,Ta moja młodość’’, ,,Ten wiek dorosły’’. Mówi, że pisząc tę książkę chciał ocalić od zapomnienia Kępnian, ale i miejsca. - Kępnian, którzy tworzyli historię tego miasta. Takich szarych, zwykłych obywateli... Ja o tych ludziach piszę – mówi Mirosław Łapa.
Jest więc w książce o kultowej kawiarni ,,Nowy Świat’’, której już nie ma, gdzie jeszcze przed wojną pili kawę burmistrz Kokociński czy malarz Potworowski, a gdzie w czasie okupacji przebywać mogli tylko Niemcy oraz tylko ci Polacy, którzy podpisali folkslistę. Już po wojnie, w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych organizowano tam wieczorki taneczne, bale…
ZOSTAWIĆ ŚLAD
Zmieniło się też centrum miasta. - Proszę sobie przypomnieć rynek sprzed 30 lat. Trawniki, ławeczki, drzewa. To było nienaruszalną częścią tego miasta. A można było zmienić to na lepsze - mówił zniesmaczony betonozą, jaka panuje od jakiegoś czasu na kępińskim Rynku. Wracając do przeszłości z nadzieją patrzy też w przyszłość, przekonując, że za 50 lat to będzie zupełnie inne Kępno. - Nie będzie już pewnie tych ludzi, o których ja tu piszę, odejdziemy, ale pozostanie po nas ślad. Ślad, który już nie będzie zatarty w pamięci. Dlatego to był główny mój cel, aby zamieścić w tej książce ludzi, Kępnian, którzy tworzyli to miasto, którzy żyli w tym mieście, którzy żyli tym miastem - wyznaje.
A JEDNAK SIĘ RÓŻNI
Autor przekonywał, że Kępno tak naprawdę nie różni się niczym od innych tej wielkości miast. - Można Kępno kochać, ale też można Kępno nienawidzić - dowodził. - W zależności od chwili, w zależności od czasu, w zależności od tego, z kim i co robimy. (…) O przepraszam, różni się - uściśla. - Dworcem dwupoziomowym, mamy tylko dwa takie w całym kraju. I jeszcze jedną rzeczą: w rynku w Kępnie jest ulica (Ratuszowa), w innych miastach czegoś takiego nie ma.
Mówiąc o mentalności Kympnioków, Łapa przekonywał, że jest ona ,,inna niż tych z Ostrzeszowa, niż tych z Sycowa, i diametralnie inna niż tych z Wieruszowa’’. - Ale to świadczy o tym, że tworzymy to nasze miasteczko, piszemy tutaj tę historię w ten sposób, jak nam to odpowiada, jak my chcemy, żeby nas postrzegano - dowodzi.
O LUDZIACH I DLA LUDZI
Mirosław Łapa ma nadzieję, że gdzieś za 50 lat znajdzie się ktoś, kto napiszę kolejną część historii tego miasta. – Kępno cały czas się zmienia, ludzie się zmieniają. Czytając wspomnienia chociażby pana Depczyńskiego, pojawiają się nazwiska osób, których my już nie znamy. A one tworzyły to miasto, one żyły w tym mieście, one kochały się w tym mieście i nienawidziły w tym mieście - przekonuje. Tacy ludzie pojawiają się też w jego książce. Część z nich w międzyczasie, kiedy pisał ,,Moje Kępno’’ niestety odeszła, m.in. Marian Kamiński i Ryszard Jański. - To byli ludzie, którzy również tworzyli historie tego miasta - mówi autor.
Ostatni rozdział jest poświęcony jego bardzo dobrym znajomym. - Jest o osobach, które zaznaczyły się w Kępnie, i które wywarły duży wpływ na moje życie - przyznaje. - Chociaż z niektórymi widywałem się sporadycznie, ale zostały w mojej pamięci.
Jest wśród nich m.in. śp. ksiądz prałat Marian Magnuszewski. - Człowiek Opoka! – mówi zdecydowanie. - Człowiek, na którym można się było oprzeć i wiem co mówię. Można się było na niego gniewać, można było po cichu złorzeczyć na niego, ale to był człowiek silny. To był człowiek niezłomny. Takich ludzi w Kępnie nie było wielu. Tacy ludzie nie rodzą się na kamieniu.
Mirosław Łapa dziękował tym, którzy przyczynili się do napisania tej książki: m.in. Grażynie Gartner, Irenie Sadek i Katarzynie Rybczyńskiej, wręczając im bukiety kwiatów.
Gratulacje autorowi złożyli m.in. burmistrz Piotr Psikus i prof. Jerzy Babiak. - Myślę, że działalność Mirka - od wielu lat w Tygodniku Kępińskim, działalność społeczna, ta publikacja i te wszystkie rzeczy, które robi spowodują, że za kilkanaście lat, gdy przyszli mieszkańcy Kępna będą wydawać kolejne książki to Mirek będzie jednym z głównych bohaterów tego wydania. Tego ci Mirku z całego serca życzę - wyznał burmistrz.
Na promocji zagrał kultowy zespół SOLAR w pierwszym składzie. – Grali na moim weselu – wyznał Mirosław Łapa, który swoje dzieło poświęcił swoim córkom: Alicji, Natalii i Zuzannie. JUR, ŁM
WIĘCEJ: we wtorkowym wydaniu Pulsu Tygodnia
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj