DOMANIN: Nie ma palacza to będziecie zimą marznąć. Ale węgla też nie ma
Zaniepokojeni mieszkańcy mówią, że byli już niemal wszędzie, ale nikt im nie chce pomóc. Tymczasem kondycja Spółdzielni Mieszkaniowo – Administracyjnej ,,Domanin’’ jest tak zła, że zawisło nad nimi widmo nieogrzewanych zimą mieszkań, a na to sobie nie mogą pozwolić.
- Na ten moment nie mamy w ogóle zakupionego węgla, przychodzi okres zimowy, już nie mamy ciepłej wody, dostaliśmy też wypowiedzenia na dostarczanie ciepła do mieszkań. A zbliża się zima - mówią przerażeni.
Mieszkańcy nie mają dobrego zdania o władzach Spółdzielni, tlący się od jakiegoś czasu konflikt narasta, padają wzajemne oskarżenia. Niektóre są na tyle poważne, że wszczęte jednak zostało wcześniej umorzone postępowanie prokuratorskie dotyczące ,,unikania w latach 2020-2022 regulowania opłat za ogrzewanie mieszkań przez członków Zarządu Spółdzielni, ogrzewania nielegalnym źródłem ciepła mieszkania Prezes i Zastępcy Prezesa, a także kradzieży na ten cel opału zakupionego ze środków Spółdzielni’’. Umorzone wcześniej postępowanie zostało podjęte, gdyż – jak pisze w postanowieniu prokurator Aleksandra Zając-Hanulak z Prokuratury Rejonowej w Kępnie – ,,pojawiły się nowe nieznane dotychczas okoliczności wymagające sprawdzenia’’.
Zbulwersowani mieszkańcy mówią, że tak dalej być nie może. – Prokuratura to musi wszystko wyjaśnić – przekonują. Skarżą się równocześnie, że od wielu lat nie realizowane były żadne inwestycje, że blok jest zaniedbany, nieocieplony, że komin jest dziurawy. - Wszystko cieknie, w mieszkaniach mamy grzyb, bo są niedogrzane - wyliczają.
Jak było zimno, to niektórzy pokupili grzejniki elektryczne, aby dogrzewać mieszkania. Nie ma ciepłej wody – zastanawiają się nad elektrycznymi bojlerami. – Ale to wszystko kosztuje, a jeszcze prąd taki drogi. I czy ta instalacja to wszystko wytrzyma? – pytają. – Płacimy normalny czynsz, a zimą siedzimy w niedogrzanych mieszkaniach.
Mówią, że lepiej, jakby tej Spółdzielni nie było. - To każdy będzie ogrzewał na swój koszt – przekonują. Tyle, że od lutego nie mogą się doprosić zwołania walnego zebrania. – Zarząd nas zignorował - dowodzą.
Barbara Sip, prezes zarządu Spółdzielni potwierdza, że takie wypowiedzenia zostały najemcom lokali dostarczone. Tłumaczy, że musieli tak zrobić, bo mimo usilnych starań nie udało im się znaleźć do pracy palacza i nie ma kto w piecu palić. W wypowiedzeniu jest jednak zastrzeżenie, że ,,umowa zostanie wznowiona z chwilą zatrudnienia palacza’’
Czy jednak Spółdzielnię stać będzie na zakup węgla? Tego nie wiadomo, tym bardziej, że – jak mówi prezes – kasa jest pusta, spółdzielnia ma jeszcze sięgające 30 tys. zł zadłużenie, a najemcy od lipca przestali płacić czynsz (w sumie ok 16 tys. zł na miesiąc), nie ma więc za co kupić węgla.
Pytana o inwestycje, prezes tłumaczy, że aby inwestować – trzeba mieć pieniądze. - Koszty są coraz większe, a mieszkańcy każdy aneks o podwyżkę czynszu odrzucali - wyznaje. - W tamtym roku każda rodzina dostała 3 tys. zł dodatku na węgiel, a przecież węgla nie kupowali. To było typowo przeznaczone na piec. Spółdzielnia nie dostała z tego nic, a węgiel był coraz droższy. Na podwyżkę czynszu też się nie zgodzili. A wszystkie ościenne spółdzielnie takie podwyżki robiły.
Pytamy o postępowanie prokuratorskie. - Ludzie oskarżają mnie i byłą już księgową o posiadanie nielegalnego źródła ciepła i kradzież opału – mówi prezes. – A u mnie żadnego nielegalnego źródła ciepła nie ma. JUR
wideo: W. Kaczmarek
WIĘCEJ: we wtorkowym wydaniu Twojego Pulsu Tygodnia
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj