Toczy się bój o fermę norek w Zosinie
Poseł Andżelika Możdżanowska nie ukrywa, że na tym etapie jest to temat bardzo trudny. – I bardzo skomplikowany - wyznaje. - Ja mieszkam na Walki Młodych (w Kępnie - przyp. red.) i jako mieszkanka również nie chciałabym, żeby ta ferma powstała – przekonuje.
NIE WYKORZYSTYWAĆ MIESZKAŃCÓW
Możdżanowska z dużą dozą ostrożności podchodzi jednak do podejmowanych przez powstałe w ostatnim czasie stowarzyszenie ,,Czyste Środowisko'' działań, jak również krytykuje akcję polegającą na dostarczaniu mieszkańcom druków wniosków o wznowienie postępowania administracyjnego w tej sprawie.
- Jak najbardziej mogą ten wniosek podpisywać, ale prosiłbym, żeby zapoznawali się z treścią tego wniosku – apeluje. (…) Ktoś za ten plan odpowiadał i dzisiaj wzywanie mieszkańców do walki o to, żeby to mieszkańcy narażali siebie na różne kwestie prawne, uważam że jest to wykorzystywanie i przestrzegam przed tym.
Z treści tego wniosku wynika, że dana osoba o zamiarze budowy fermy norek dowiedziała się na zebraniu wiejskim 14 kwietnia (zgodnie z kpa na złożenie wniosku o wznowienie postępowania jest 30 dni od chwili, kiedy wnioskodawca dowiedział się o przyczynie będącej podstawą wznowienia). Sęk w tym, że złożonych wniosków jest ponoć o wiele więcej, niż osób obecnych na tym zebraniu. Ci, którzy taki wniosek wysłali, muszą teraz udowodnić, skąd i kiedy dowiedzieli się o planowanej budowie.
- Ja na przykład nie mogę podpisać tego wniosku, jeżeli nie byłam na tym zebraniu, bo akurat byłam wtedy w parlamencie – mówi posłanka.
- Część z nich o budowie dowiedziało się z mediów, o czym we wniosku informują – przypomina Dąbrowski.
JAKIEŚ SZANSE SĄ, ALE...
Zdaniem Możdżanowskiej, dziś są już nikłe szanse, aby cofnąć podjęte już wcześniej zgodnie z prawem decyzje. Owszem, Rada Miejska może zmienić plan przestrzennego zagospodarowania dotyczący zakupionych przez inwestora działek i zablokować w ten sposób budowę fermy norek, ale najpewniej wiązać się to będzie z wielomilionowymi odszkodowaniami.
- To jest zdanie pani poseł Możdżanowskiej – odpowiada lider stowarzyszenia ,,Czyste Środowisko'' Krzysztof Dąbrowski. A jeśli chodzi o same wnioski, Dąbrowski przekonuje, że nikt nie wrzucał ich do skrzynek pocztowych, a wręczane były zainteresowanym mieszkańcom podczas bezpośrednich rozmów.
ONI TEMU WINNI?
Przypomnijmy, to poprzednia Rada Miejska podjęła decyzję o przekwalifikowaniu tych działek, a że w uchwalonym planie przestrzennego zagospodarowania nie zastrzegła, że na tym terenie nie może być hodowla zwierząt futerkowych – w zgodzie z obowiązującym prawem potencjalny inwestor, który kupił te działki zwrócił się do Starostwa o wydanie pozwolenia na budowę.
Krzysztof Dąbrowski, który wtedy był przewodniczącym rady, przypomina, że za przyjęciem planu zagospodarowania przestrzennego w takiej postaci głosowało wówczas 100% radnych. - Ale nikt nie widział o tym, że pod hasłem ,,zwierzęta gospodarskie'' kryją się norki, lisy czy jenoty. Uważam, że urbaniści, którzy przygotowywali ten plan powinni na to zwrócić uwagę.
I CO DALEJ?
Poseł Andżelika Możdżanowska przekonuje, że jeżeli nie będzie zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego, to nic się nie da zrobić. A jeśli ta zmiana zostanie teraz wprowadzona? - To musimy się liczyć z tym, że inwestor wystąpi o ogromne odszkodowanie – przyznaje.
- Ale jeszcze w tej chwili nie rozpoczęto żadnej inwestycji – podkreśla Dąbrowski. - Jeśli uda się przywrócić nas jako stronę (…), będziemy występowań o uchylenie decyzji pozwolenia na budowę. Czekamy na wszystkie dokumenty ze starostwa w tej sprawie. Tym bardziej, że starosta wydając decyzje nie wiedział o nowych okolicznościach, jakie wystąpiły - dodaje. Jakich? - Mamy w tej chwili już na ukończeniu ekspertyzę środowiskową, z której wynika, że na tym terenie, gdzie jest planowana budowa znajdują się zwierzęta chronione - przyznaje.
- Co możemy, w ramach prawa, oczywiście zrobimy – mówił podczas wtorkowej sesji starosta Witold Jankowski. - Ale tylko na takiej zasadzie, w ramach prawa. Nie zrobimy nic, co by było niezgodne z prawem. (...) Musimy też szanować decyzje, które zostały wcześniej wydane, np. pozwolenie na budowę. Wszelkie sprawy formalne były analizowane i trzeba być tutaj naprawdę bardzo ostrożnym w tej sprawie. JUR
Więcej: w następnym (we wtorek) wydaniu Twojego Pulsu Tygodnia
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj