Zawisza godnie wita się z okręgówką
Nowa murawa, nowe ogrodzenie, nowe trybuny i ławki rezerwowych, a w pakiecie wyższy poziom rozgrywkowy. Wchodząc na stadion nasuwało się pytanie czy my dalej jesteśmy w tej samej miejscowości, bo zarówno piłkarsko jak i organizacyjnie powiewało bryzą pierwszorzędnej jakości. Zawisza na murawie nie wystraszył się ekipy z Koźmina Wielkopolskiego, która po spadku z klasy międzyokręgowej już na starcie miała bić wszystkich dookoła. W 23 minucie waleczność Kamila Glatza w narożniku boiska nagrodzona została odbiorem i natychmiastową centrą na głowę Mateusza Płóciennika, ale wygięty przy interwencji jak sprężyna Mateusz Wronecki zdołał przenieść futbolówkę opuszkami palców nad poprzeczką. Kontynuowaną z kornera akcję także udało się zakończył strzałem, a stało się to udziałem Sebastiana Joniaka, który skorzystał z odchodzącej z szesnastki piłki i kropnął w pierwszym tempie nieznacznie obok lewego słupka. Pomysł próby z dystansu spodobał się Dwornikowi, to właśnie Damian nie bacząc na sporą odległość zdecydował się poszukać okolic lewego spojenia i choć co niektórzy po trajektorii lotu widzieli już gałę w sieci, to goalkeeper po chwili wznawiał grę z piątego metra. W 39 minucie Glatz znów pokazał się z dobrej strony na prawym skrzydle odgrywając piłkę do wbiegającego w szesnastkę Karola Semeresa, niestety i tym razem o braku powodzenia zadecydował najważniejszy z detali, a mianowicie skuteczność.
Po przerwie przyjezdni przyśpieszyli tempa. W 52 minucie kontra zainicjowana przez Mikołaja Borowczyka przeniosła się na prawą flankę, gdzie Mateusz Pijanowski koncertowo obsłużył prostopadłym podaniem ustawionego na czwartym metrze Wojciecha Kamińskiego. Napastnik z takiego bliska zrobił co do niego należało, ale wszystko działo się poza przepisami, co zauważył sędzia liniowy słusznie podnosząc chorągiewkę w górę sygnalizując ofsajd. Trzy minuty później Ivan Parkhomenko chytrze chciał wykorzystać nieporadność w defensywie Huberta Roszczaka i choć ostatecznie do futbolówki dopadł, to czasu na finalizację miał tyle co nic, bo w mig wyrósł przed nim skutecznie interweniujący goalkeeper. W 71 minucie na bohatera wyrósł Chałubiec, który poprzez swoją fantastyczną robinsonadę zatrzymał strzał nieupilnowanego na ósmym metrze Pijanowskiego, któremu to asystował z okolic linii bramkowej Mirosław Kaźmierczak. Na dziesięć minut przed końcem kapitan Białego Orła znacznie zmniejszył szanse swojej ekipy na finalny triumf. Mając na koncie już jedno "żółtko" wdał się w niepotrzebną dyskusję z arbitrem, czego konsekwencją była kara dająca suma summarum kartonik w odcieni czerwieni. Im bliżej końca tym więcej gry w środku pola, a jedyną odskocznią od tego schematu były prostopadłe okazje Parkhomenko przy lewym aluminium i Semeresa przy słupku prawym. Tym samym Zawisza notuje udane wejście w okręgówkę, a cenny punkt pozwala optymistycznie patrzeć w ligową przyszłość.
Sebastian Gołdyn
Skład Zawiszy: Chałubiec, Domino, Gawędzki, Gola (68' Kurkiewicz), Płóciennik (77' Fronia), Kucharski, Semeres, Dwornik, Parkhomenko (89' Łuźniak), Joniak (63' Krawczyk), Glatz
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj