19 lipca 2011 roku Puls Tygodnia donosił: ANTOŚKA WRÓCIŁA
Ruth Pardess z Izraela, która w czasie II wojny światowej ukrywana była przez rodzinę Antoniego Plewy w podkępińskich Klinach, po 66 latach spotkała się z krewnymi swojego wybawcy. - Dorosłam, ale w środku pozostałam tą ukrywającą się dziewczynką - tłumaczyła. - Nagle coś we mnie pękło i postanowiłam wrócić do Polski... Antoni nie ocalił tylko mnie, on ocalił całą naszą rodzinę - powtarzała wyraźnie wzruszona.
Ruth czyli Antośka
Ruth Pardess urodziła się w 1940 roku w getcie w Ostrówcu Świętokrzyskim. Później razem z matką przez krótki okres przebywała w getcie w Samborze. To właśnie stamtąd 2-letnią Ruth zabrał do domu swoich rodziców w Klinach Antoni Plewa. Mężczyzna przyniósł matce Ruth do getta ubrania przekazane od jej brata i to wtedy Guta (matka Ruth) poprosiła Plewę, aby zaopiekował się jej dzieckiem. Plewa zgodził się, najpierw zabrał Ruth do siebie, a następnie przewiózł ją do domu swoich rodziców w Klinach, gdzie kazał mówić, że dziewczynka to jego nieślubna córka. We wsi mówili więc na nią ,,Antośka’’.
Jak wspomina Pardess na łamach izraelskiej gazety ,,Ma'ariv’’, miejsce w Klinach było dla niej idealne. - Tam na pewno nikt nie mógł podejrzewać istnienia żydowskiej dziewczynki - mówiła. - Rodzice wybawcy byli wierzącymi katolikami.
Święta córka
Pardess wspomina, że razem z nią u Plewów wychowywała się dwójka ich wnucząt. Ruth pamięta też, że była ulubienicą miejscowego proboszcza, który nazywał ją ,,świętą córką’’.
Kiedy Ruth była już bezpieczna, jej matka każdego dnia toczyła walkę o przetrwanie. Pewnego dnia Niemcy spalili getto, w którym przebywała Guta. Na szczęście kobiecie udało się przeżyć i schronić w małym pomieszczeniu, dosłownie pod biurem gestapo. Tam ukrywała się przez trzy lata razem z kilkorgiem osób. - Moja matka była jedyną osobą, która od czasu do czasu wychodziła i z narażeniem życia przynosiła do schowka jedzenie - wspomina Pardess.
Jakaś pani przyjechała
Po zakończeniu wojny Guta przyjechała do Klin, żeby zabrać swoją 5-letnią już córkę do Izraela. - Siedziałam na podwórzu z psem, gdy zobaczyłam elegancką panią w filcowym kapeluszu - wspomina Ruth. - Pamiętam to jak przez mgłę. Pies zaczął szczekać, a ja go uspokajałam, wołając ,,babciu, babciu, jakaś pani przyjechała z miasta’’.
Ruth razem z matką wyjechała do Warszawy, gdzie spotkała swojego ojca. W niedługim czasie Guta załatwiła potrzebne dokumenty, aby razem ze swoją córką mogła wyjechać do Izraela. Ojciec dziewczynki (dziś już nie żyje) postanowił zostać w Polsce.
Spotkali się w Izraelu
Rok 1978 był niezwykle ważny dla Ruth i jej matki. To właśnie wtedy do Izraela przyjechał Antoni Plewa. Przyjechał, ponieważ Guta zwróciła się do Instytutu Yad Vashem z prośbą o przyznanie wybawcy jej córki tytułu Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Plewa zmarł kilka lat później - Był to skromny człowiek, uśmiechnięty, miał dobre serce - wspomina Ruth.
Przez kolejne lata od przyjazdu Plewy Ruth dopytywała matkę o wydarzenia sprzed lat, gromadziła materiały, nawiązywała kontakty z krewnymi Plewy. - Ja wiem, że ci ludzie, którzy mnie uratowali wzięli ryzyko na siebie i ryzykowali swoim życiem - mówiła wyraźnie wzruszona. - Nie potrafię sobie przypomnieć wszystkich szczegółów, ale wiem, że było to coś nadzwyczajnego.
Jednym z pragnień Ruth - dziś cenionej artystki, wspierającą też wiele polsko-żydowskich akcji - był powrót do Klin i spotkanie z rodziną, której krewny uratował jej życie. Przygotowania do tej wizyty trwały kilka lat. W organizacji pomocni okazali się sołtys Klin Maciej Baciński (krewny Alojzego Plewy) oraz David Zach, częściowo pracujący w Polsce i Izraelu. To właśnie jemu udało się odnaleźć dwójkę dzieci, z którymi Ruth przez 3 lata się wychowywała.
Przyjechała z rodziną
W końcu Ruth, mieszkająca ze swoim mężem Joe w Hararit w Galilei, przyleciała do Warszawy, stamtąd do Klin. Kobieta nie przyleciała jednak sama a ze swoimi dwoma synami, bratem i jego córką, przyjaciółką oraz Davidem Zachem. - Część z nas przyjechała z Izraela, a część z Ameryki, a spotkaliśmy się wszyscy wczoraj na warszawskim lotnisku - mówiła w miniony piątek w Kępnie Pardess.
Z Ruth i jej rodziną spotkali się kępińscy samorządowcy, a także członkowie Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Miejscowości Kliny, którzy nadali kobiecie tytuł honorowego członka stowarzyszenia. Goście zwiedzili też kępińską synagogę, skąd udali się do domu Macieja Bacińskiego w Klinach, gdzie Ruth spotkała się z krewnymi swojego wybawcy. - Już nie mogę się tego doczekać - mówiła płacząc. - To dla mnie bardzo ważne.
Jeszcze tu wrócę
Pardess z rodziną swojego wybawcy spotkała się z dala od błysku fleszy. - Chcemy, żeby to spotkanie było czymś osobistym - mówił Baciński. - To ważna chwila zarówno dla pani Ruth, jak i dla nas.
Sama Pardess cały czas dziękowała organizatorom spotkania, ale także i nieżyjącemu już Plewie. - Antoni nie ocalił tylko mnie, on ocalił całą naszą rodzinę - powtarzała. Po dwudniowym spotkaniu w Klinach Ruth wróciła do Izraela, chodź - jak zapowiedziała - do Klin jeszcze powróci.
Twój Puls Tygodnia, 19 lipca 2011 r.
W miniony weekend w Kępnie odbył się Festiwal Trzech Kultur, w ramach którego m.in. odbył się koncert ,,75 lat temu Antośka zjawiła się w Kępnie'', w którym wzięła udział Ruth Pardess.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj