Nie dla nich półfinał
Dla mroczeńskich piłkarzy przyjazd "cebulorzy" był swoistą nagrodą za trud włożony w przebrnięcie poszczególnych rund turnieju. - Nie będzie łatwo, silniejsi są, więksi, więcej cwaniactwa w nich - słowa te niosły się z trybun zajętych przez fanatyków Orła.
Na przekór tym opiniom, to Mroczeń pierwszy doszedł do głosu. Z rzutu wolnego próbował Moś i choć brakło mu petardy w nodze, to fikuśny kozioł od murawy mógł sprawić problem interweniującemu Melonowi. W 23 minucie linię spalonego złamał Łuczak i tylko czujna postawa Peksy w sytuacji sam na sam uchroniła Orła przed wyjęciem piłki z siatki. Prawdziwe zawirowanie i to nie ze względu na dokuczliwy wiatr nastąpiło kilka minut później. Korner dla gości wykonywał Grabowski, w dodatku zrobił to na tyle dobrze, że zamykający akcję Lis mógł tylko dostawić czoło i dostawił, w tak niefortunny jednak sposób, że futbolówka przemknęła wzdłuż linii bramkowej. W 38 minucie z dystansu uderzył Stoychev, ale jeśli nadal myśli o grze na trzecioligowym poziomie, to tą próbę powinien szybko wymazać z pamięci. - Nie mamy nic przeciwko, niech pan z ósemką na plecach dalej tak strzela - skwitowali tę akcję mroczeńscy kibice. Nie obyło się bez momentów grozy. Nieciekawie wyglądała stłuczka dwóch kolegów z jednej drużyny, konkretnie Mosia i Góreckiego. O ile ten pierwszy w miarę szybko się podniósł, to ten drugi bardziej ucierpiał i chwilę musiał pojęczeć i postękać, by także wrócić w bój. Końcówka pierwszej połowy znów wpłynęła na podwyższone ciśnienie zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Sporo pretensji może mieć do siebie Grądowy, który z pięciu metrów przestrzelił niemalże na pustą bramkę. W odpowiedzi sam na sam wyszedł Ciesielski, ale chyba nie spodziewał się, że Peksa wygarnie mu tak łatwo piłkę spod nóg. Do przerwy 0:0.
Niemoc strzelecką po stronie gospodarzy starał się poprawić wprowadzony na drugą odsłonę Kamil Jurasik. O ile próba, która minęła lewy słupek po zgaszeniu piłki z powietrza była do wybaczenia, to strzał z najbliższej odległości w bramkarza, już nieco obarcza jego konto. Skoro nie mógł Orzeł to do roboty wziął się KKS. W 52 minucie Ciesielski wykorzystał dośrodkowanie Jankowskiego i zrobiło się 1:0. Nie minęło pięć minut, a sędzia wskazał na wapno na korzyść kaliszan. Do piłki podszedł asystujący wcześniej Jankowski i podwyższył wynik spotkania. Nie minęło dziesięć minut, a byłoby po wszystkim. Defensorzy Orła ustawili się w szpaler, dzięki czemu Ciesielski wszedł w pole karne niczym przysłowiowy nóż w masło, lecz koniec końców trafił tylko w boczną siatkę. Akcja ta zemściła się w 70 minucie. Jurasik został ścięty w szesnastce przez Lisa, który po tym faulu ujrzał "czerwo", a jedenastkę na bramkę zamienił Górecki. Natchnieni kontaktową zdobyczą mroczeńscy piłkarze nie zamierzali spocząć na laurach. W 75 minucie Janicki dostał podanie wyłożone jak na tacy przez Jurasika, ale nieczysto trafił w gałę i oprócz upływających sekund nic na tablicy wyników się w tej sytuacji nie zmieniło. Kibice Orła domagali się od swoich piłkarzy częstszych prób z dystansu, za ich głosem poszedł Kamil Grądowy, ale próba z 25 metrów nie dość, że przefrunęła nad bramką, to minęła także zabezpieczające ogrodzenie. Nastawieni na otwartą grę gospodarze, w końcówce zostali srogo skarceni. W 86 minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył kapitan Luźniak, przez co siły znów się wyrównały. Najgorsze jednak dopiero było przed nimi. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry w rajdowca zabawił się japończyk Nemoto, a żeby nie zostać w finalnej fazie akcji podał do Chojnackiego, który dopełnił formalności i podwyższył na 3:1. Gdy część zawiedzionych opuściła już trybuny, padła jeszcze czwarta bramka dla gości. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Chojnacki, który świetnie obsłużył Stayko Stoycheva. Kolejny raz sprawdziło się powiedzenie, że ostateczny wynik nie do końca odzwierciedlał to, co działo się na murawie. SG
Wyjściowy skład Orła: Peksa, K. Grądowy, Łuczak, Luźniak, Moś, Rabiega, Jędrzejewski, Bednarek, Janicki, M. Grądowy, Górecki
Więcej: we wtorkowym wydaniu Twojego Pulsu Tygodnia
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj